Dialog Ani i Beaty (2004):

– Pamiętasz, jak w czasie salsoteki w Stofie podszedł do Halszki taki jeden młody i patrząc mętnym wzrokiem, jak szalejemy z Albą w dziesięć par w rytmie merengue zapytał dramatycznie ” …kurna, o co tu chodzi? Jakie wy prochy bierzecie?”….
– Tak, pamiętam. Dziwią się nieraz ludzie, że tak wszyscy razem się dobrze bawimy. Często rodzą nam się spontanicznie różne wspólne układy, kółka i wężyki. Czasem jest tak, że ktoś zaczyna jakiś krok, ktoś inny się dołącza i po chwili cały parkiet w tym samym rytmie… Super wrażenie.
– Też to lubię… Taką energię można wtedy poczuć… i jeszcze poczucie, że w tym jest prawdziwa harmonia…
– Nie jest łatwo nazywać to wszystko, co można dzięki tańcu odczuć, poznać..
– Zwłaszcza, że samo pojęcie 'taniec’ jest pojemne i może znaczyć różne rzeczy..
– I służyć może różnym potrzebom…
– Można tańczyć bo się lubi ruch ciała, bo otwarcie się na muzykę i zgodny rytm sprawia radość, bo w ten sposób można swobodnie wyrazić siebie, bo się lubi spotykać w tym doświadczeniu z innymi ludźmi..
– Można też opanowywać wyrafinowane techniki, kroki i figury i czerpać z ich wykonywania satysfakcję…
– Można tańczyć, żeby wyrabiać kondycję, wręcz dla zdrowia. Znamy nawet takich światłych lekarzy, od których znękany różnymi dolegliwościami i nieskutecznością lekarstw pacjent może usłyszeć „Pani musi tańczyć”
– Znamy – mogę powiedzieć, szczęście, że znamy. Wiedzą, co robią przepisując takie lekarstwo. To działa!
– Można też królować na parkiecie, żeby wszyscy inni mogli podziwiać…
– Pewnie jeszcze długo można taką wyliczankę prowadzić. Każdy dla siebie może z tańca coś dla siebie wziąć… Przecież wiadomo, że może być zwykłą rozrywką i ścieżką duchową…
– Tak, to takie poważne i całkiem niepoważne zajęcie…
– I jak się raz zacznie…
– To ciągle odkrywa się coś nowego- Nowy ruch w ciele- Z każdym poznanym rytmem nowy świat…
– Dla mnie ważne było doświadczenie, że taniec jest we mnie… że najważniejsze to wpuścić muzykę w siebie i pozwolić, żeby ciało zarezonowało… Nauka tańca okazała się przede wszystkim nauką odpuszczania, rozluźniania… Jestem przekonana, że każdy potrafi tańczyć. Ba, mam tego dowody! Przestać myśleć, że się nie umie, odnaleźć radość w czuciu ruchu swojego ciała – i już. Zwłaszcza jak się dzieli taki pogląd, że ten umie tańczyć, kto się tańcem umie cieszyć, że technika, kroki i figury nie muszą być ważne. Że ważne jest spotkanie z muzyką, sobą i tymi, którzy z nami tańczą…
– I jak się samemu takie doświadczenia zyskało, to się chce z innymi je dzielić.
– To dlatego mamy tę stronę, prawda? I tak nas cieszą nasze ćwiczenia w poniedziałki, imprezy w Sobótce, salsoteki w „Masce”…
– To co? Oby tak dalej Siostra?
– Tak, tańczmy…. 
(2004)